Wyprawa do ojczyzny jabłek

Dzisiejszy wpis powstał na podstawie filmu dokumentalnego “Cider in Kazakhstan. A Cidermaker’s Journey to Homeland of Apples”, który miał swoją premierę jesienią 2019 roku. Udało mi się skontaktować z jego producentem, Alexem Thomasem, i podzielę się z Wami historią o tym, dlaczego powstał ten film.

Na początku krótkie streszczenie i moja recenzja: Film dokumentuje prodróż cydrowników do krainy jabłek, Kazahstanu. To tutaj w rejonie miasta Almaty (znanego także pod wcześniejszą nazwą, Alma-Ata, która oznacza “ojciec jabłek”) rosną dzikie jabłka Malus sieversii, które dały początek innym odmianom.

Plakat promujący film

Na zaproszenie Alexa i jego żony, Aizhan, do Kazachstanu przyjeżdżają: Peter Mitchell, Andrew Lea, Claude Jolicoeur, Ryan Burk. Kim oni są? W skrócie: Peter Mitchell – biotechnolog, cydrownik, wykładowca i twórca Cider and Perry Academy (Anglia); Andrew Lea, biochemik, autor książek, pracował w istytucie bawaczym w Long Ashton, gdzie badano jabłka cydrowe (Anglia); Claude Jolicoeur – cydrownik z Kanady oraz autor książki o cydrze; Ryan Burk – cydrownik Angry Orchard (NY, USA).

Jest to dla nich wyjątkowa podróż, ponieważ nigdy wcześniej żaden cydrownik nie wybrał się do krainy jabłek w celu zbadania dzikich jabłkek pod kątem ich przydatności do produkcji cydru. Jabłka Malus sieversii znajdują się w trudno dostępnych górskich rejonach Kazachstanu i rosną  tu niczym nieskrępowane. To prawdopodonie jedyny na świecie las dzikich jabłek, gdzie znajdują się drzewa mające nawet 300 lat. 

Film z początku jest chaotyczny, jak dla mnie brakuje lektora i krótkiego wprowadzenia, mimo że wiem, kim są bohaterzy filmu, to dla osób spoza branży cydrowej film może być z początku nieco niezrozumiały. Jednak później “akcja” się rozwija i jest ciekawej. Nie należy oczywiście się tu spodziewać jakieś skomplikowanej fabuły, to jest dokument i można powiedzieć, że większość “akcji” toczy się w dialogach – trzeba uważnie słuchać, co mówią bohaterowie tej wyprawy. Można wyłapać kilka perełek. Minsuem jest brak angielskich napisów, co utrudnia zrozumienie, gdy nakładają się głosy podczas rozmowy. Plusem są za to komentrze bohaterów, nagrane później, po powrocie, więc można posłuchać ich wrażeń i refleksji z podróży. Kolejnym plusem jest przepiękna muzyka – taka nieco orientalna i tajemnicza. Podczas słuchania, czuje się, że jest to Azja – dziewicza i nieznana. Nieokiełzana przyroda, dzikie stepy Kazachstanu ciągnące się po horyzont robią wrażenie na widzu. No i oczywiście mamy jabłka, które właściwie są głównym bohaterem dokumentu (moim zdaniem film powinien nazywać się “Apples in Kazakstan”). O cydrze mówi się tu tylko w kontekście jabłek – czy te dzikie jabłka nadają się na cydr? Raczej tak. Peter Mitchell, Andrew Lea i reszta chodzą po dzikim lesie i próbują małych jabłuszek prosto z drzew, które mają w sobie potencjał cydrowy. Ekipa odwiedza także instutyt badawczy, którego celem jest zachowanie starych odmian jabłoni. W czasach okupacji sowieckiej wiele drzew uległo zniszczeniu lub zostały wycięte. Także rozwój urbanistyczny Almaty przyczynił się do utraty dzikich jabłoni. Dlatego władze Kazachstanu utworzyły rezerwaty przyrody, aby chronić pozostałe drzewa. Cydrownicy mieli okazję się także spotkać z profesorem Isin (?), który pracował razem z Aymakiem Djangelievem (o nim nieco dalej w tekście) w Instytucie Botaniki. Profesor opowiedział o tym, czym się zajmował, pokazał sady i odpowiedział na pytania dotyczące starych odmian. 

Dlaczego powstał ten film?

Producentem filmu jest Alex Thomas i jego żona Aizhan. Na początku Alex, Brytyjczyk z pochodzenia, nie miał nic wspólnego z cydrem. W 2011 roku pracował w braży lotniczej i pojechał do Kazachstanu do pracy. Tam poznał właściciela linii lotniczych Air Astana, Petera Fostera, który został później jego przyjacielem i zasponsorował bilety lotnicze do Kazachstanu dla uczestników wyprawy i ekipy filmowej. 

Gdy Alex wracał do Londynu, w drodze powrotnej poznał swoją przyszłą żonę, Aizhan – siedziała obok niego w samolocie. Pobrali się w 2012 roku i zamieszkali w Londynie. Aizhan powiedziała, że w Kazachstanie – ojczyźnie jabłek – nie robi się cydru, więc para postanowiła  przeprowadzić się tam i rozpocząć produkcję cydru z kazachskich jabłek.  Ich firma to Apple City Cider Company.

Pierwsze próby z produkcją zaczęli w 2015 roku, wcześniej pojechali na kurs do Petera Mitchella. Wszystko dla nich było nowe, więc musieli sie uczyć od postaw. Alex jako młody chłopak robił wino i warzył piwo w domu, ale nigdy nie przypuszczał, że bedzie robił cydr. W tym roku jego cydr będzie dostępny w sprzedaży w Kazachstanie, a także za granicą. 

Podczas nauki i przygody z cydrem, para zauważyła, że wśród cydrowników jest duże zainteresowanie Kazachstanem, jako miejscem pochodzenia jabłka. Wiele osób o tym mówiło, dlatego Alex postanowił zaprosić kilku z nich do odwiedzenia ojczyzny jabłek. Skontaktował się więc ze swoim przyjacielem, Matthew Speddings, który jest reżyserem z zawodu, i postanowili zrobić razem film dokumentalny o podróży do ojczyzny jabłek – to było wielkie marzenie obu panów. Alex od razu napisał do Petera Mitchella, skontaktował się także z Andrew Lea i Claude Jolicoeur – nie znali się wcześniej osobiście. Alex “wyhaczył” ich na forum online dla cydrowników. Ryana poznał w USA, gdy był na CraftCon w 2017 roku w Chicago, a poznał ich wspólny znajomy. Wszyscy wykazali chęć i entuzjam i zgodzili sie wystąpić w filmie. Tak to się właśnie zaczęło.

Film, za niewielką opłatą, jest dostępny tutaj: https://vimeo.com/ondemand/ciderinkazakhstan/389015862

Kazachstan – ojczyzna jabłek

Pierwszym naukowcem, który zainteresował się jabłkami w Kazachstanie był słynny rosyjski biolog i genetyk Nikołaj Iwanowicz Wawiłow (1887-1943). Zajmował się on pochodzeniem roślin i jest twórcą wielkiej kolekcji roślinnej, która zawiera 250 tysięcy nasion, owoców, bulw.

W 1929 roku Wawiłow wybrał się do Centralnej Azji, aby zbadać i skatalogować roślinność Kazachstanu. Tam dotarł do dzikiego lasu pełnego jabłek. Wawiłow był onieśmielony tym, co zobaczył.  Wysnuł hipotezę, że te drzewa muszą być dość stare i możliwie, że są to pierwsze odmiany, które spożywał człowiek w starożytności. Podczas podróży w góry Tian Shan Wawiłow poznał młodego chłopaka Aymaka Djangalieva (1913-2009), który stał się później jego uczniem. Aymak mieszkał nieopodal stajni, a gdy właściciel koni dowiedział się, że słynny biolog przyjeżdża w okolicę, zabrał konie i chłopaka, aby zaoferować pomoc w ekspedycji. Wawiłow powiedział, że nie potrzebuje koni, bo wkrótce władze sowieckie dostarczą mu samochód, ale skorzystał z pomocy Aymaka i zabrał go ze sobą jako tłumacza.  Aymak, wtedy nastolatek, zainspirował się pracą Wawiłowa i postanowił pójść na studia botaniczne i także badać jabłka. 

Wawiłow zginął w łagrach w 1943 roku i jego odkrycie zostało zapomniane na kilkadziesiąt lat.  Dopiero pod koniec lat 80., u schyłku komunizmu, Djangaliev zaprosił do Kazachstanu amerykańskich naukowców, aby podzielić się swomi badaniami i pracami Wawiłowa. Aymak Djangaliev wraz z żoną, Tatianą Salovą, w latach 1930-1990 badał populację dzikich jabłek. 

Amerykańscy naukowcy byli zdumieni, gdy znaleźli 300-letnie drzewa o wysokości 16 metrów i obwodzie szerokim jak u dębów, niektóre z nich miały jabłka tak duże i czerwone jak współczesne odmiany.

Djangaliev i jego żona  skatalogowali 56 dzikich odmian Malus sieversii, w tym 26 można uznać za podstawowe ekotypy, a pozostałe trzydzieści to hybrydy naturalnych odmian z częściowo udomowionymi przez człowieka w starożytności. Wynika z tego, że od tysięcy lat mieszkańcy lasów wpływali na różnorodność tych „dzikich” lasów, wybierając smaki, tekstury i cechy, które przetrwały w  drzewach do dziś. Djangaliev odkrył, że 157 gatunków roślin w Kazachstanie to bezpośredni prekursorzy lub bliscy dzicy krewni wielu udomowionych gatunków. 

Aymak i Tatiana uważali, że 90 procent wszystkich uprawianych owoców stref umiarkowanych świata znaleziono w przeszłości w lasach Kazachstanu, co potwierdza status kraju – po raz pierwszy zasugerowany przez Wawiłowa – jako centrum pochodzenia wielu głównych upraw drzew owocowych na świecie (m.in gruszek, czereśni, moreli, migdałów).

Co ciekawe, dopiero dziesięc lat temu udało się potwierdzić pochodzenie jabłek. 

W 2010 r. zespół badawczy kierowany przez Riccardo Velasco z Fundacji Edmunda Macha w Trydencie we Włoszech zsekwencjonował pełny genom udomowionego jabłka Malus domestica. Okazuje się, że zwykłe jabłko ma największą liczbę genów – 57 000 – spośród wszystkich badanych genomów roślinnych i około 36 000 więcej genów niż człowiek. Wygląda na to, że jabłko jest bardziej skomplikowane niż myśleliśmy. 🙂

Zespół Velasco zidentyfikował również Malus sieversii jako dzikiego przodka jabłek domowych, informując, że udomowiono go w Azji Środkowej około 3000 do 4000 lat temu.

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *