Bąbelki w winie to temat, który z racji zbliżającego się Nowego Roku, jest teraz na topie. Postanowiłam przyjrzeć się musującym cydrom i perry z Wielkiej Brytanii. O tym, że szampan powstał w Anglii w XVII wieku pisałam już wcześniej (tu i tu). Dziś trochę nowsza historia, z drugiej połowy wieku XX.
Któż z nas nie kocha bąbelków? Przyjemnie szczypiące w język musujące cydry i perry to interesująca alterantywa dla szampana. Na rynku mamy przemysłowe oraz kraftowe cydry musujące. Dziś zajmuję się przemysłowymi kultowymi (!) już markami, które – jak to określił mój mąż – są tanie, słodkie i sponiewierają 🙂
Trochę historii
Jednym z pierwszych producentów robiących cydr musujący był Fred Bulmer, twórca potęgi cydrowej Bulmers należącej dziś do koncernu Heineken. Cydr szampański po raz pierwszy został wprowadzony na rynek w 1906 roku pod nazwą „Cider De Luxe”. W 1916 roku przemianowano go na Pomagne. Był produkowany metodą szampańską (méthode champenoise) przy użyciu wyłącznie soku z pierwszego tłoczenia.
Bulmers reklamował Pomagne jako „cydr szampański”, lecz w 1974 roku francuski producent szampana Bollinger pozwał firmę braci Bulmers do sądu – kością niezgody było oczywiście użycie słowa “szampan”, które według Francuzów miało być zarezerwowane tylko dla win musujących z Szampanii. Co ciekawe, Bulmers wygrał sprawę, ale zaprzestał produkcji cydru przy pomocy metody szampańskiej w 1975 roku, a samo Pomagne zniknęło wkrótce z półek sklepowych.
Innym producentem pozwanym przez Francuzów była firma Showerings i ich gazowane perry Babycham (więcej ponizej). Podobnie jak w przypadku Bulmers, producenci szampana uważali, że marka wprowadza zamieszanie w świecie alkoholi i nazywa inny napój “szampanem”, który tak naprawdę nim nie jest. Babycham było reklamowane jako “genuine champagne perry” (prawdziwe szampańskie perry – trzeba przyznać, że obecnie brzmi to dość kuriozalnie). Mimo wniesionego sprzeciwu, Francuzi także przegrali. Co nie zmienia faktu, że wkrótce odniesienie do szampana zostało ostatecznie zabronione przez przepisy Unii Europejskiej dotyczące chronionej nazwy pochodzenia (Protected Designation of Origin).
“I’d Love a Babycham”
Babycham – to kultowa angielska marka musującego perry. Największy okres swojej świetności marka przeżywała w latach 60. i 70. ubiegłego wieku. Na pomysł tego trunku wpadł Francis Showering (1912-1995), który był z wykształcenia chemikiem i pracował w browarze ojca w wiosce Shepton Mallet (rejon Somerset). Już w latach 40. Francis jeździł na konkursy branżowe, gdzie pokazywał musujące perry i zdobywał nagrody. Babycham zadebiutowało w 1953 roku i był to pierwszy alkohol, który był szeroko reklamowany w telewizji.
Nazwa trunku wywodzi się od małych buteleczek (jak dla dziecka), w których był (i jest nadal) sprzedawany Babycham oraz od słowa “champers”, co oznacza w języku potocznym “szampana”. Nawet slogan reklamowy Babycham mówił, że cały trunek z butelki zmieści się w jednym kieliszku – “The Babycham bottle fills a champagne glass!”
Grupą docelową musującego perry były kobiety, a w reklamie telewizyjnej pokazano płeć piękną z kieliszkiem, której towarzyszły slogan “I’d Love a Babycham”. Był to drink, który mogła kobieta zamówić bez zażenowania w barze i bez bycia posądzoną o amoraloność lub pijaństwo. Znakiem rozpoznawczym marki jest urocza mała kozica, która do dziś znajduje się na butelkach.
Babycham szybko stał się popularny, a jego sukces upatrywano w tym, że kojarzył się z lepszym życiem, elegancją, aspiracją do lepszego świata. Był przeciwieństwem tego, co powojenne społeczeństwo Wielkiej Brytanii zastało w kraju po zakończeniu wojny. Babychamp stał się symbolem czegoś nowego, lepszego. W latach świetności produkowano ponad 140 tysięcy butelek na godzinę. Aby sprostać rosnącemu popytowi, firma zakupiła sady gruszowe w całym rejonie West Midlands i założyła nowe w Somerset oraz otworzyła zakłady produkcyjne w Irlandii i Belgii.
Niestety atrakcyjność marki osłabła wraz z pojawieniem się tanich alternatyw (m.in Lambrini) i zaostrzeniem przepisów dotyczących reklamy alkoholu w telewizji.
Dziś nadal w okresie świątecznym i sylwestrowym można kupić w sklepach Babycham, mimo że czasy największej popularności trunek ma je już za sobą. Uważa się, że Babycham jest głównie kupowany przez starsze panie z sentymentu do marki. Niektórzy twierdzą, że brand jest zbyt “obciachowy” dla młodszego pokolenia.
“Bring the Brini” – czyli najlepiej sprzedające się perry
Lambrini to lekkie musujące perry produkowane w Liverpoolu przez Halewood International od 1994 roku. Marka Lambrini dominuje na brytyjskim rynku gruszecznika z 53,6% udziałem na rynku detalicznym. Jest to prawdopodnie najtańszy alkohol w kategorii win (mierzone według stosunku ceny do jednostki alkoholu), dlatego Lambrini nie ma zbyt dobrej opini – jest uznawany za trunek najniżych klas Wielkiej Brytanii i mało osób się przyzna, że to pije.
Mimo że Lambrini nie jest winem, jest ono pozycjonowane jak wino, a grupą docelową są kobiety (w wieku 20-40 lat). Etykieta w pastelowych kolorach, serduszka na butelce oraz slogan “Lambrini girls just wanna have fun” oraz nowszy “Bring the Brini” mają zachęcić młode kobiety do zabawy i popijania musującego perry. W 2005 roku firmie zarzucono, że nadmiernie eksponuje picie alkoholu przez kobiety i łączył picie z udanym życiem miłosnym. Ponadto twierdzono, że w reklamach występują zbyt seksowne osoby.
Właściciel Lambrini, John Halewood, powiedział, że Advertising Standard Authority (brytyjski Urząd ds. Standardów Reklamowych) nie powinien decydować, kto jest (lub nie) wystarczająco atrakcyjny, aby występować w reklamach. Według niego atrakcyjność seksualna to jedna z niewielu rzeczy w życiu, którymi nie można rządzić.
Lambrini było także oskarżane o celowe wprowadzanie klientów w błąd – niektórzy konsumenci myśleli, że jest to wino lambrusco. Lambrini Bianco z etykietą ilustrowaną scenami z Wenecji, jest na tyle podobne pod względem nazwy i opakowania do włoskiego odpowiednika, że klienci uwierzyli, że Lambrini to rzeczywiście lambrusco bianco.
Mimo różnych perypetii obu marek – Babycham i Lambrini to trunki, które zawitają w wielu angielskich domach na Sylwestra.
Na zdrowie! Cheers! Wassail!