Co przeciętny klient myśli o cydrze? Czy w ogóle wie, co to jest? Czy próbował? Postanowiłam spojrzeć na ten temat oczami laika i podpytałam moich rodziców oraz przyjaciółkę z mężem. Grupa czterech bliskich mi osób odpowiedziała szczerze na kilka pytań, które pokazały mi temat cydru z innej perspektywy.
Wiadomo, że tak mała liczba “respondentów” nie daje pełnego obrazu, ale dorzucam także kilka komentarzy z Wykop.pl, aby pokazać także, co myślą inni.
Klient mało wie
Zacznę od mojej przyjaciółki i jej męża – wiek 36 lat, nie są fanami alkoholu, raczej piją mało, okazyjnie. Na początku zapytałam ich, czy wiedzą, czym jest cydr (dodam, że podczas tej rozmowy piliśmy polski cydr kraftowy). Powiedzieli, że wiedzą tylko dzięki mnie! Wcześniej nigdy o tym nie słyszeli. Nawet nie znali marki Lubelski! Gdzie oni się uchowali? 🙂 Jedyny cydr jaki pili to angielski, który dostali ode mnie w prezencie.
Ale co ciekawe, cydr kojarzy im się ze słodkim napojem. Gdy nalałam im cydru, powiedzieli, że pierwsze wrażenie, jakie odnieśli to, że jest to coś podobnego do piwa. Po spróbowaniu, byli jednak bardziej skłonni powiedzieć, że jednak to rodzaj wina.
Według nich cydr można kupić w supermarkecie i tam by szukali w pierwszej kolejności. Nie wiedzą, ile kosztuje cydr w markecie. Za butelkę 0.7 l, którą otworzyliśmy, byliby skłonni zapłacić 30 zł.
Gdy zapytałam ich, gdzie by szukali informacji o cydrze, to pierwsze skojarzenie – to moja książka 🙂 co jest miłe, ale oni wiedzą o książce i moich zainteresowaniach. Gdyby mnie nie znali, to pierwsze co im przychodzi do głowy to Wikipedia i You Tube.
REFLEKSJA nr 1 – potencjalny klient, skłonny zapłacić 30 zł za butelkę, nie wie nic o cydrze; nawet nie ma możliwości zapoznania się z nim (brak reklamy); nie wie, gdzie szukać.
REFLEKSJA nr 2 – potrzebni są na rynku tak zwani “early adopters” – wcześni nabywcy, innowatorzy, fascynaci – którzy swoją “pracą u podstaw” zachęcają najbliższe otoczenie do próbowania nowych rzeczy i tworzą “modę na cydr”.
Pozwoliłam sobie wkleić także kilka wypowiedzi z Wykop.pl, gdzie w temacie cydru ciągle przewija się wątek słodkości a także wysokiej ceny.
produkuje się słodkie coś co faktycznie przypomina bardziej piwo z sokiem jabłkowym
cydr za więcej niż 25 zł to też w sobie pomyłka
soczek jabłkowy i do tego jest całkiem drogi
A co myślą starsi klienci?
Ciekawe spostrzeżenia mieli moi rodzice. Oboje mają 61 lat i lubią podróżować oraz próbować nowych alkoholi czy potraw. Są raczej otwarci na eksperymenty kulinarne. Moja mama zbiera alkohole z różnych stron świata, aby później zrobić z nich ciekawe drinki dla gości podczas spotkań w naszym domu. Nie nazwałabym ich “przeciętnymi klientami”, ale nie są też “znawcami, koneserami”.
Moi rodzice powiedzieli, że w Polsce nie ma tradycji picia cydru i nawet jeśli próbuje się ją stworzyć, czy wykreować jakąś “modę na cydr”, to do nich nie docierają żadne informacje w tym temacie (ten wątek szerzej opiszę poniżej). Mówią, że jest mały wybór cydru w sklepach w przeciwieństwie do wina czy piwa i brakuje półek tylko z cydrem (nie sprecyzowali, jakie sklepy mają na myśli).
Kolejną rzeczą jest to, że cydr ma mniejszą zawartość alkoholu. Oni wychodzą z założenia, że jeśli kupuje się drogi alkohol, to powinien on mieć więcej procentów. Uważają, że cydr jest drogi w stosunku do zawartości alkoholu – taka była ich reakcja, gdy powiedziałam im, że za Cydr Chyliczki Rose 0.7 l zapłaciłam 23 zł, co dla mnie jest ceną do zaakceptowania, a wg nich dla przeciętnego klienta to jest za drogo.
Ponadto powiedzieli, że woleliby kupić butelkę wina za 40 zł niż butelkę cydru w tej samej cenie (np. na prezent dla kogoś). Nie wiem, dlaczego upatrują lepszej jakości alkoholu w ilości procentów. I powiedzieli, że z racji niskiej zawartości alkoholu i małej rozpoznawalności na rynku, cydr nie może być zamiennikiem wina.
I w tym miejscu także wypowiedź w Wykopu:
A w większych przedziałach cenowych lepiej poszukać jakiegoś niezłego wina, bo smak też lepszy i do tego więcej procentów.
Jedyny cydr jaki kojarzą moi rodzice to Lubelski, bo widzieli go w supermarkecie, ale według nich to jakaś oranżada (nie wiem, czy próbowali, ale przypuszczam, że tak).
Jeśli chodzi o cenę to uważają, że powinien kosztować 15 zł za butelkę 0.7 l i 10 zł za butelkę 0.3 l. Myślę, że w tym przypadku działa tu “efekt Lubelskiego”, bo widzieli cenę w sklepie.
Mój tata stwierdził, że może cydr powinien konkurować z piwem, bo jest sprzedawany także w małych butelkach (330 ml i 500 ml). Ale zaraz się zreflektował i stwierdził, że przecież koncernowe piwo z marketu za 3.50 zł to masówka, coś gorszego (bo tanie) i w sumie dobry cydr nie mógłby konkurować z piwem.
Kolejna wypowiedź z Wykop.pl: [cydry] stoją w zawieszeniu pomiędzy tanim winem i piwem.
Reklama i edukacja to podstawa
A teraz szerzej temat o dostępności informacji o cydrze. Według moich rodziców brakuje tekstów o cydrze, nie pojawia się nic w żadnych gazetach, magazynach, które oni czytają. Mówią, że o winie jest więcej wiedzy dostępnej. Zauważyli, że nie ma żadnej reklamy cydru. Nawet jeśli nie czytają na co dzień artykułów o winie, to mają przeświadczenie, że wiedzą, gdzie mogliby znaleźć potrzebne informacje.
Z racji tego, że o cydrze nie mówi się tyle, co o winie, moi rodzice myślą, że jest tylko jeden rodzaj cydru. Bo wino przecież jest wytrawne, półwytrawne, deserowe, etc. A cydr nie i wydaje się im mało oryginalny, monotonny.
Dodam, że moi rodzice nie korzystają z social mediów – w tym upatruję trudność w dotarciu do osób starszych. Moi rodzice korzystają z Internetu w podstawowym zakresie, tj. czytają wiadomości, sprawdzają pocztę, czasem coś na You Tube obejrzą. Nie interesuje ich żaden Facebook, Twitter, Instagram, lecz wiem, że są osoby w ich wieku, które świetnie się odnajdują na tych platformach. Więc nie ma reguły. Chociaż znajomi moi rodziców także nie korzystają z social mediów, nie mają tam kont, a są to także osoby, które chętnie by spróbowały czegoś nowego i stać je na droższy alkohol.
Jak do nich dotrzeć? Moja mama mówi, że najlepiej poprzez organizację imprez związanych z cydrem, wymyśliła na poczekaniu Dzień Cydru, gdzie można by było skosztować, porozmawiać z producentem. Według niej mogłaby być także promocja w supermarkecie – jeśli by hostessa do niej podeszła i poczęstowała, to byłaby skłonna kupić. Także ulotki, katalogi w skrzynkach na listy – czyli bardziej tradycyjna forma reklamy.
Moja mama, jak na kobietę przystało, powiedziała, że do zakupu cydru skusiłaby ją także ładna butelka, o niespotykanym kształcie, z interesującą etykietą. Kobiety przecież kupują wzrokiem 🙂
REFLEKSJA nr 1 – zakaz reklamy cydru może być przeszkodą w dotarciu do niektórych potencjalnych klientów.
REFLEKSJA nr 2 – brakuje łatwo dostępnej wiedzy dla laików. Jeśli ktoś chce poszukać informacji o cydrze, jest ona bardzo rozproszona. Nie wiadomo, gdzie szukać.
*
Po tych rozmowach pomyślałam sobie, że cydrownicy w Anglii borykają się z podobnymi problemami. Mimo wielowiekowej tradycji produkcji cydru, klienci także myślą, że cydr jest słodki i kojarzą jedynie marki dostępne masowo w supermarketach. To dlatego w 2019 roku ruszyła kampania #rethinkcider, a teraz w 2020 mamy #discovercider (o której napiszę więcej w innym poście). Nie wiem, jak jest w innych krajach, lecz mam wrażenie, że cydr to jest trunek, który powoli wchodzi na salony i próbuje przełamać stereotyp, że to alkohol dla biednych ludzi ze wsi. Ja akurat lubię tę “wiejską otoczkę” cydru, ale widzę potrzebę promocji cydru wśród szerszej grupy konsumentów, ale najważniejsza w moim odczuciu jest edukacja klientów. To podstawa.