Harvestime – czyli angielskie święto plonów

Po dwuletniej przerwie spowodowanej pandemią, w miejscowości Much Marcle odbył się Harvestime, czyli coroczna celebracja plonów (odpowiednik naszych Dożynek). Z racji tego, że rejon, w którym odbywa się impreza słynie z jabłek i cydru, to jest to ważne święto dla cydrowników i sadowników.

Harvestime jest organizowany przez stowarzyszenie Big Apple Association, które prowadzi działalność na rzecz społeczności, organizując imprezy o charakterze edukacyjnym, które mają promować lokalne sady, jabłka i grusze, cydr oraz perry.

Dwa razy do roku stowarzyszenie organizuje dwie duże imprezy (dwudniowe) – wiosną odbywa się Blossomtime, czyli święto kwitnącej jabłoni, a jesienią Harvestime. W wydarzeniu biorą udział okoliczne cydrownie, które są otwarte przez cały dzień dla zwiedzających.

W programie m.in. spacery po sadzie, wykłady, warsztaty, degustacje cydru, wyciskanie soku – każdy znajdzie coś dla siebie. Cały program i mapa znajduje się na stronie stowarzyszenia.  Większość wydarzeń jest darmowa, tylko nieliczne są płatne.

Cydrowy dwór

Jednym z moich ulubionych miejsc jest Hellens Manor – posiadłość, do której prowadzi niesamowita aleja grusz (niektóre drzewa mają prawie 100 lat!) i jabłoni.

Aleja grusz

Na terenie posiadłości znajduje się stary młyn cydrowy (mający z kolei co najmniej 200 lat), który nadal jest w użyciu. Wydaje mi się, że pierwszy raz w ogóle dopuszczono publiczność do udziału w pracach przy wyciskaniu soku z gruszek (to właśnie z produkcji perry słynie Hellens Manor). O ile dobrze pamiętam, to tam zawsze były pokazy organizowane przez wolontariuszy, ale nigdy nie dopuszczano odwiedzających do udziału. Jednak teraz można było samemu spróbować swoich sił w miażdżeniu gruszek. Oczywiście, nie mogłam przepuścić takiej okazji 🙂 Ja i dwóch panów dzielnie toczyliśmy koło, które miażdżyło twarde grusze. Przyznam, że nie jest to lekka praca (dawniej wykonywłay ją zwierzęta pociągowe). Kamienny walec jest bardzo ciężki (może ważyć nawet pół tony).

Kamienny walec waży prawie pół tony. Tutaj tylko pozuję 🙂
W trzy osoby było nam nieco łatwiej toczyć walec
Tak wyglądają gruszki po przejechaniu ich kilkukrotnie walcem.

Inną atrakcją są pokazy tradycyjnych tańców angielskich, tzw. morris dance.

Innym ciekawym miejscem, które warto zobaczyć jest cydrownia Westons – to jeden z największych producentów cydru w Wielkiej Brytanii, który swoją siedzibę ma nadal w małej wiosce Much Marcle i majątku The Bounds kupionym przez Henry’ego Westona w 1880 roku.

Na dziedzińcu przed fabryką znajduje się stara prasa hydrauliczna oraz maszyna parowa (wyprodukowana w 1920 roku) zwana Old Rosie, która nadal działa. W 1974 roku została kupiona przez rodzinę Westonów jako atrakcja turystyczna. Od czasu do czasu jest ona uruchamiana i jeździ po okolicy.

Stara poczciwa Rosie 🙂

A jeśli mówimy o transporcie, to z cydrowni Westons do posiadłości Hellens można pojechać na specjalnej przyczepce ciągniętej przez traktor. Jest to niezła frajda, a zwłaszcza dla dzieci (chociaż mnie też się podoba taka przejażdżka).

Przez cały dzień można sobie chodzić z miejsca na miejsce lub podjechać na przyczepce (nie są to wielkie odległości, wszystko w promieniu 2-3 km). Przy ładnej pogodzie spacer po okolicy jest naprawdę przyjemny, ale trzeba uważać, bo nie wszystkie odcinki mają chodnik i trzeba iść ulicą.

Niektórzy używają takiej prasy (tutaj w cydrowni Gregg’s Pit)
PS. Gdzie jest sanepid??? 😛

Podczas całej imprezy można oczywiście spróbować lokalnego jedzenia (m.in. szarlotek i ciasta z gruszką), napić się cydru, porozmawiać z sadownikami i cydrownikami. Jest to doskonała okazja, aby przekonać się, jak bardzo istotna jest tutaj produkcja cydru i cała otoczka z nim związana. Na pewno warto tu przyjechać i zobaczyć nieco inny styl życia, który się kręci wokół jabłek i cydru 🙂

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *